Odzyskanie Yogini

6.01.2021

Przetłumaczyłam poniższy artykuł, ponieważ bardzo mnie poruszył i potwierdził coś, co tak naprawdę w głębi wcale nie jest dla mnie takie nowe…  Do tej pory czytałam, że nie ma wielu informacji o yoginiach – tantrycznych mistyczkach, adeptkach i nauczycielkach, ponieważ w linii kobiecej przekaz był ustny. A jednak, to nie wynika z braku źródeł… Jest wiele do poznania, wiele do odzyskania…

Zachęcam do tego pięknego artykułu o yoginiach właśnie, o ich pierwotnej roli w powstawaniu korzeni praktyki duchowej, w nawigowaniu ekstatyczną energią, o tym jak jak ważny jest esencjalizm płci i gloryfikacja ich różnic… (nie w sensie obcości ale inności) i boskość kobiecego ciała jako źródła, portalu mocy…

To jest link→ do oryginalnego tekstu, w którym są odnośniki do materiałów i trochę przedstawień samych yogiń.

Cieszę się, że tu jesteś, że jesteś tym zainteresowana.

Życzę pięknej lektury,
 

Sonia Alicja

* * *

ODZYSKANIE YOGINI
Autorstwa: Danielle Prohom Olson | BodyDivineYoga

“Identyfikacja ludzkiej kobiety z Uniwersalną Boginią jest najbardziej wyraźną w tantrycznej teologii – jednak sama egzystencja żeńskich mistrzów, kontynuatorek linii i tantrycznych adeptek, choć odnosi się do nich wielokrotnie w tantrycznych tekstach, nadal dla niektórych jest wątpliwa. Mniej niż ćwierć to wydania dedykowane feministycznym duchowym tęsknotom, czy dla kobiet mistyczek starających się podążać wyzwalającymi śladami antycznych joginek, które ośmielały się uważać siebie za boskie.” ~ Rita DasGupta Sherma

Nie ma wątpliwości, że rola kobiet w jodze była przyćmiewana wiekami patriarchalnej kontroli, ale dlaczego tak jest, że gdy uczeni przeczesują historyczne teksty by dowiedzieć się więcej o “autentycznych” korzeniach jogi, to nie ma w nich prawie niczego o prawdziwych z ciała i krwi kobietach, które praktykowały i uczyły jogi od setek, jeśli nie tysięcy lat?

To dla mnie frustrujące, ponieważ pomimo wielu odniesień do jogiń jako uznanych adeptek, “inicjatorek” i “przekazicielek doktryny” w antycznych Tantrycznych tekstach, współczesna “historia” jogi nie mówi nam prawie nic o tym, kim były, w co wierzyły, czy jak praktykowały?

Jako kobieta praktykująca jogę, chcę wiedzieć więcej o tych joginiach zanim patriarchat zdemonizował je jako wiedźmy, nierządnice i nosicielki choroby. I wydaje mi się, że kobiece ciała i ich funkcje pozostają dziś dla nas tak samo kłopotliwe, jak były dla ascetycznych mędrców.

To lekceważenie jogini z pewnością nie jest spowodowane brakiem materiału. Autorka i naukowiec Giti Thadani dokumentuje zaniedbywanie historycznych dowodów o joginiach we współczesnych Indiach. W swojej książce „Podróż Mobiusa: Dygresje z Indyjskich Dróg” opowiada o swoich odkryciach setek posągów jogiń i Tantrycznych tekstów odnoszących się do ich praktyk „ukrytych w kryptach muzeów i uniwersytetów”. Thadani podróżuje do świętych miejsc i świątyń jogiń i odnajduje je w zapomnieniu, w ruinie, lub odnowione ku czci męskich bogów. I przytacza wiele przykładów tekstów pisanych, w których kobiecość w oryginalnym Sanskrycie została przetłumaczona jako męskość.

Lariliai Biernacki w „Sławnej Bogini Pożadania: Kobiety, Seks i Mowa w Tantrze”, przedstawia Tantryczne teksty spisane w sankrycie z okresu od XV do XVIII w., w których kobiety pojawiają się nie tylko jako obiekty czci, ale także jako cenione nauczycielki i guru. W „Namiętnym Oświeceniu: Kobiety w Buddyzmie Tantrycznym”, poszukiwania Mirandy Shaw koncentrują się na Tantrycznych manuskryptach kobiecego autorstwa, i wskazuje ona, że kobiety te nie uważały siebie za „pomocne uczestniczki procesu męskiego oświecenia, ale za religijne aspirantki same w sobie”. Obecność „pięknej, namiętnej i nieposkromionej” Vadżrajogini w Tantrycznej ikonografii i literaturze demonstruje, że kobiety mogły osiągać stan Buddy w tym obecnym życiu, w tym obecnym kobiecym ciele.

I cofajac się bardziej, głęboko w prehistorię, badania feministycznej autorki i historyczki Vicki Noble nad „korzeniami krwi” jogi doprowadziły ją do wniosku, że joginie były „posiadaczkami mocy” i dziedziczkami antycznej, szamańskiej kobieco-scentrowanej praktyki jogi. Takiej, która obejmowała Egipt, Kretę, Indie po Azję, datowanej nawet na 7000 lat p.n.e. W tych antycznych szamańskich kulturach, ciała kobiet zawierały dające życie energie, które przynosiły płodność, wzrost, długowieczność, materialne i duchowe dobre samopoczucie.

Noble wierzy, że różne pozy we wczesnych między-kulturowych rzeźbach, pieczęciach i figurkach przedstawiają kobiety w pozycjach ciała zaskakująco podobnych do jogicznych asan. Wiele przedstawia kobiety siedzące z zamkniętymi oczami, skrzyżowanymi nogami jedna nad drugą lub stojące ze złączonymi stopami i ramionami uniesionymi do góry. Niektóre noszą naszyjniki w talii i perliste pasy na biodrach tuż powyżej przestrzeni łona, przypominając późniejsze przedstawienia Jogiń czy Tybetańskich Dakiń.

Noble przyznaje, że takie dane poprzedzają formalną kodyfikację jogi w Indiach o wiele tysięcy lat, ale wierzy, że przedstawiają stany prowadzące do „progresywnie głębszych poziomów świadomości i funkcjonowania aż, w końcu, zwyczajna świadomość przewyższa się w błogość ekstazy”.

Jej twierdzenia, że wczesne szamańskie kapłanki były pierwszymi, które wznosiły Kundalini Shakti poprzez channeling’owanie ich biologicznych mocy, ich dającej życie seksualności, ich mocy do krwawienia i rodzenia w ekstatycznych rytuałach transu, tańca i pozycjach ciała, są dalekie od przyjęcia. Głęboko problematyczne dla nowoczesnego feminizmu, są szeroko ignorowane w społeczności jogicznej.

Spędziłam wiele czasu zastanawiając się dlaczego tak jest. I wydaje się, że przedmiotem dyskusji nie jest to, czy te joginie i te nauki faktycznie istniały. Chodzi tutaj o to, że interpretacje Noble tej kobieco-scentrowanej jogi są esencjalistyczne – to oznacza, że celebrując biologiczne moce kobiecego ciała, gloryfikują ideę różnic płci – ideę, nad której usunięciem feminizm równości pracuje od dziesięcioleci.

Innym przykładem jest książka Tuli Dinsmore „Yoni Shakti: Przewodnik Kobiety ku Mocy i Wolności poprzez Jogę i Tantrę”. Badając role kobiecych ciał we wczesnym rozwoju jogi, autorka zaprasza kobiety do ponownego połączenia się z ich „mocą c*py” poprzez praktykę jogi, która „honoruje i szanuje kobiecość, cykle łona i głęboką cykliczną mądrość kobiecych ciał”.

Ten nacisk na biologię kobiet, idea, że ciała kobiet są głębiej połączone z cyklami natury, zagraża wzmocnieniem starych patriarchalnych pojęć, które redukują kobiety do tylko ich biologii (np. posiadanie łona oznacza, że są umniejszone, mniej bystre, mniej racjonalne, mniej cywilizowane, mniej boskie itd. niż mężczyźni). I dzisiaj w naszym dążeniu do nowego ideału neutralności płci, esencjalizm płci jest jeszcze bardziej sporny. Kobiety, które nosiły “ci*kowe kapelusze” podczas ostatnich kobiecych marszy na świecie, były krytykowane za wykluczenie tych kobiet, które nie mają ci*ek.

Esencjalistki, czy nie, te joginie widziały swoje ciała jako połączone z cyklami natury i wielką boginią matką. Zdaniem autorki Laurą Amazzone „Wiele z tych bogiń ma podstawowe energie, inne zawierają pewne moce naturalnego świata, a jeszcze inne naśladują moce kobiecego ciała i seksualnych i reprodukcyjnych cykli oraz etapów życia kobiety.”.

W rzeczywistości istnieje wiele tekstowych dowodów popierających twierdzenia, że jogini widziała swoje nieodłączne biologiczne moce rodzenia, menstruacji i seksualności jako prawdziwe źródło swoich siddhi (jogicznych lub okultystycznych mocy). Jako ucieleśnienie Shakti, jej fizjologiczne funkcje i płyny były postrzegane jako materialna manifestacja mocy Bogini. „Yoni shakti jest analogiczna do “wielkiej yoni” (matrycy wszechświata) i jej menstruacyjna krew jest substancją świętą”… „substancją powodującą przyznanie jakiegokolwiek pragnienia”.

To tego rodzaju idee, zgodnie z Monicą Sjoo i Barbarą Mor w ich książce „Wielka Kosmiczna Matka: Ponowne odkrywanie Religii Ziemi”, stały się głęboko zagrażające powstającym mocom patriarchatu. Te moce uznawały ciało, a zwłaszcza kobiece ciała, nie jako święte, ale jako złe i zepsute. Naruszające surowe klasowe i kastowe struktury ascetycznego kapłaństwa Braminów, praktyki jogiń stały się niebezpiecznymi „wykroczeniami’ i zabroniono ich publicznie praktykować i nauczać.

I zgodnie z Sjoo i Mor, kapłaństwo Braminów nie tylko chciało aby joginie zniknęły – oni chcieli przejąć dla siebie ich jogiczne moce. W oryginalnym akcie kulturalnego przewłaszczenia, parafrazując Noble, to, co kiedyś było ucieleśnioną rytualną praktyką i ekstatycznym spotkaniem z boską kobiecością, stało się nową ascetyczną wiedzą zarezerwowaną dla męskiej duchowej elity – i to na zawsze zmieniło naturę tego, co nazywamy jogą.

Niezależnie, czy akceptujesz te interpretacje czy nie, trudno zaprzeczyć jest, że kiedyś istniała jogini czy żeńska tradycja jogi. Zatem ograniczając nasze poszukiwania historycznych korzeni jogi do “akceptowalnych” narracji – czy utrwalamy mizoginiczne ideologie, które przede wszystkim starały się wymazać joginię? Może być tak, że jogini i jej praktyki wywołują wiele niewygodnych pytań – ale czy to usprawiedliwia pomijanie jej roli w rozwoju historii jogi?

Rozumiem, że nie chcemy by nasze esencjonalne istnienie było definiowane tylko poprzez naszą biologię, ale joginie widziały swoje ciała jako źródła mocy. W końcu, praktykujemy jogę, która ledwo co jest płciowo neutralna, jest historycznie ukształtowana przez mężczyzn, dla mężczyzn.

Zatem czy praktykowanie jogi ocenzurowanej z kobiecych ciał (i wagin) nie jest także opresyjne dla tych, które je mają? Nasze cykle reprodukcyjne kształtują niemal każdy aspekt naszej biologicznej funkcji. Czy praktykowanie jogi, która uznaje, że kobiece ciała mają inne cykle, funkcje i możliwości niż męskie, naprawdę zagraża powrotem do ciemnych dni kiedy kobiety były dyskryminowane na podstawie biologii?

Dzisiaj żyjemy w czasach kiedy pokazywanie kobiecych biologicznych funkcji jak poród, karmienie piersią i menstruacja skutkuje zablokowaniem na Facebook’u. Czy nie jest najwyższy czas by odzyskać nasze biologiczne moce i wymagać szacunku? Jak ujmuje wielka żeńska budda Vadżrajogini w Candamaharosana tantra: „Gdziekolwiek na świecie widać kobiece ciało, ma być uznawane jako moje święte ciało.”

Wierzę, że odzyskując spuściznę jogini, jogi, w której kobiece ciało było boskie, a jego biologiczne procesy celebrowane i wykorzystywane do uzdrawiania, ekstazy, współodczuwania, wolności i oświecenia, możemy dzisiaj nauczyć się czegoś o prawdziwym znaczeniu ‘pozytywności ciała’.

Może Cię zainteresować

Coś co możesz podarować sobie już teraz…  kobiece praktyki, w których oferujesz sobie głębszą uważność, akceptację, zrozumienie, czułość. W których zanim wejdziesz w relację ze światem, przypominasz sobie jak być w miłosnej relacji z wnętrzem siebie.

TEMATYCZNIE

Kontynuuj w tym lub w innym temacie...