Pełna paradoksów jest Kali. Ale to w nich jest kompletna.

10.02.2021

 O bogini Kali usłyszałam na jednym z pierwszych warsztatów tantry, ponad 12 lat temu. Wtedy też zobaczyłam jej wizerunek. Ten, który – dopóki nie poznasz całej przedstawionej na nim symboliki – często na początku jest dość szokujący. Czarna, naga, z naszyjnikiem ze świeżo ściętych głów, spódnicą z przedramion, z wysuniętym zakrwawionym językiem i spojrzeniem w oczach, którego wolelibyśmy uniknąć. Ale on specjalnie taki jest. By nami potrząsnąć, wyrwać z transu automatyczności, by nas zatrzymać.

Jako dziewczynka byłam bardzo, ale to bardzo grzeczna i rozsądna. I ta dzikość, niekiełznanie, wyuzdanie, rozczochrane włosy, wymazane ciało, z jednej strony odstręczały mnie, ale z drugiej – magnetycznie przyciągały, jak długo skrywane marzenie. Jak gniew, na który ta bogini najwyraźniej nie tylko sobie pozwala, ale którego wie jak dosiąść, by jej służył, bo jest jej namiętną mocą i naturą. Jak emanująca z niej bezwstydna wolność. Czułam odpychanie pomieszane z zachwytem jednocześnie.

A co jeśli jest w niej jakiś sekret? Jakaś mało współcześnie znana mądrość kobiecej esencji? Przyciągana tym pytaniem, i moją tęsknotą, eksperymentowałam jej wybuchowe, gwałtowne i także odstręczające aspekty w przeróżnych praktykach. To wielkie szczęście, że mogłam w nich uwalniać jakby eony represjonowaną furię, ale też pasję. Niektórzy moi znajomi z tamtego okresu, widząc mnie teraz, czasem mówią coś w stylu: ‘Czuję twoją delikatność, ale pamiętam jak bardzo dzika również jesteś’. Naturalnie nadchodzi ten moment, w którym pojawia się pewne nasycenie. Kiedy w miejsce wyrażania tego, co przez lata tłumione, zaczynamy być ciekawe gniewu czy pasji jako przepływającej przez nas energii, a więc przepływającej przez nas Shakti, w tym przypadku Shakti Gniewu, Shakti Pasji. Ten moment jest niezwykle ważny, bo zaznacza naszą gotowość na coś o wiele więcej. Na jej prawdziwe poznawanie, odkrywanie jej jakości, tego jak w nas powstaje, jak nas otwiera i co – jaką prawdę, jaką iluzję – w danej chwili odsłania.  

Słuszny gniew jest niezwykle ważnym aspektem głębokiej kobiecości, jaki ucieleśnia ta niesamowita bogini. Przez setki lat tłumiony i dyskredytowany. Wciąż niezrozumiany i zniekształcany. Zarówno przez media, religijne i kulturowe stereotypy, jak i nasze wewnętrzne przekonania. A przecież jest przeogromna różnica między gniewem jako reakcji ego, bolesnego miejsca, dla ranienia czy destrukcji – czyli tym, który z reguły znamy, a gniewem dla ochrony, przełomu czy uzdrowienia – a więc tym, który jest czystym darem Kali. Bardzo trudna to sztuka – świadome używanie głosu gniewnej strony miłości. Do tego właśnie potrzebujemy umieć (i lubić) świadomie odczuwać i – gdy tak wybierzemy – wyrażać energię gniewu. A także prawdziwie wiedzieć co kochamy, co jest dla nas cenne, w czego obronie gwałtownie chcemy stanąć teraz, gdy inne środki okazały się być niewystarczające.

I bardzo namiętna to sztuka, ponieważ jest mocno połączona z organiczną seksualnością. Tą wyzwoloną, dziką, nieokiełznaną, bezwstydną w swojej cielesności i ekstatyczną. Jest wspólna jakość dla gwałtownych emocji i ekstazy w ich szczytowych potencjałach, prawda? Dlatego jeśli obawiamy się odczuwać to pierwsze, to także obawiamy się odczuwać to drugie. Jednak uwielbiam to określenie, że Kali śmieje się głośno, zawsze gdy próbujemy tą ekstatyczność w sobie powstrzymać, bo to nie jest możliwe jeśli prawdziwie pragniemy być prawdziwie pulsująco i płomiennie żywe.

A także, o paradoksie, jeśli chcemy mieć dostęp, tak jak po głębokim orgazmie, do wewnętrznego, przestrzennego spokoju. Tego, dzięki któremu potrafimy obejmować wystarczająco silną, przejrzystą i ciepłą obecnością siebie, bliskich i to, co kochamy. Na co dzień, ale zwłaszcza w chwilach zmian czy wyzwań.

Pełna paradoksów jest Kali. Ale to w nich jest kompletna. Dzika i najczulsza. Gniewna i kochająca. Namiętna i precyzyjnie klarowna. Nieokiełznana i wierna. Gwałtowna i bezbrzeżnie spokojna.

Przyznam, że ta wewnętrzna alchemia najbardziej mnie porusza spośród darów tej zupełnie niezwykłej, tantrycznej bogini, ponieważ bezkompromisowo nas uwalnia od wszelkich sposobów, na które ze sobą walczymy, na które kadrujemy, a więc umniejszamy i osłabiamy siebie.  I przypomina, że pod nimi: Od zawsze jesteśmy wystarczające. I energetycznie wielkie.

Dlatego, ucząc się od niej poruszać się z miłością po swoich różnych skrajnościach, właśnie ten dar Kali zgłębiam nieustannie i do tego zapraszam i ciebie.

Z pięknem,

Sonia Alicja

Grafika: by Splashed

Może Cię zainteresować

Coś co możesz podarować sobie już teraz…  kobiece praktyki, w których oferujesz sobie głębszą uważność, akceptację, zrozumienie, czułość. W których zanim wejdziesz w relację ze światem, przypominasz sobie jak być w miłosnej relacji z wnętrzem siebie.

TEMATYCZNIE

Kontynuuj w tym lub w innym temacie...