Refleksje
Na ostatnim spotkaniu w czasie tańca padło coś o tym, że kiedyś zatańczymy nago. Pierwsza moja reakcja to był blok i chęć ucieczki, ale zaraz potem pojawiło się uczucie TAK! Ja chcę się tak otworzyć, żeby nie czuć wstydu, poczuć swoje ciało jako MOJE, nie jako narzędzie do uwodzenia, do zwodzenia, do wykorzystywania innych… Chcę poczuć, że ono jest najpierw dla mnie, a potem dopiero ewentualnie dla innych. Uwolnić się od wszelkich społeczno/rodzinnych przekazów, poczuć energię, która buduje, która karmi, która jest ciepła, która nie jest wyuzdaniem, niszczącą siłą, która nie wypala mnie i innych… I tu pojawia się myśl – jeżeli kiedyś stać mnie będzie się na rozebranie się wśród kobiet, na wspólny taniec, i nie będzie mnie to dla mnie nadużycie, będzie lekkie i karmiące, to… to to jest właśnie to…!!! To ja tego chcę! To mnie to wzrusza! Jak ćwiczenie, o którym tylko czytałam, w którym dwie kobiety kładą ręce na piersiach trzeciej, płakałam nad tekstem ze wzruszenia…
Kiedyś, w okresie bardzo burzliwych przemian w moim życiu, miałam sen. Śniły mi się stare, nagie kobiety. Piękne, wyprostowane, przechadzały się z gracją tu i tam. W butach na wysokich obcasach, czasem z kieliszkiem w dłoni. Widziałam ich nagie, pomarszczone piersi, szpakowate kędziorki włosów łonowych, ale co mnie najbardziej zdumiewało, to ich… godność, duma, swoboda, chodziły sobie wolno, z gracją, świadome siebie, takie pełne, kobiece… I jakaś część mnie wiedziała, że ja właśnie tam idę, tam mnie prowadzi moja ścieżka… No to idę.
Iza o Świątyni Shakti
Lida
Kasia o KATHARSIS
Marcin o KATHARSIS
Dorota o KATHARSIS
Jednak cały dzień uważności na piersi, troszczenia się o nie, masowania i czułego dotykania sprawił, że poczułam zupełnie nowe aspekty. Nieznana mi wcześniej słodycz zalała całe moje ciało, stałam się delikatna i receptywna…
Zrozumiałam, że piersi w naszej kulturze traktowane są niemal zupełnie przedmiotowo.To powód do dumy lub skrywana wstydliwie część kobiecego ciała. Miejsce kojarzone z chorobami, a więc często napiętnowane lękiem. Nierzadko męskie trofeum.
Więc ja namawiam się, zachęcam Cię i zanęcam – jeśli jesteś kobietą, naucz się dbać o swoje piersi, troszczyć o nie, czule masować i dotykać. Sprawdź, czego potrzebują. Z czasem poczujesz, jak wychodzą z odrętwienia i zaczynają ożywać na bardzo delikatnym poziomie. Wtedy pewnie zachwycisz się nimi w nieznany Ci dotąd sposób. I zadbaj o to, by Twój mężczyzna nauczył się zajmować się Twoimi piersiami w niezwykle czuły, delikatny sposób.
Jeśli jesteś mężczyzną, sprawdź jak to będzie, kiedy zaczniesz traktować piersi ukochanej jak świętość. Pochyl się i zatrzymaj nad nimi… i zamiast szybko i gwałtownie je pobudzać – daj im dotyk pełen czułości i uwielbienia…
Iza o Celebracjach Kobiecości – PIERSI – piękno i moc kobiety
Kasia o Świątyni Kobiecej Esecji
Magda o Świątyni Kobiecej Esencji
Z takim właśnie pytaniem w sercu wróciłam właśnie z warsztatów „Wędrówka Bohaterki” prowadzonych przez Sonię. Hmm… to już moja druga wędrówka , bo pierwszą odbyłam 2 lata temu na „Wędrówce Bohatera”. Po tych 2 latach znowu poczułam wielką chęć „bycia w drodze” i jak się okazało to była już zupełnie inna podróż i inna Ja.
To był cudny czas i miejsce, aby uświadomić sobie, jak wielkie zmiany zaszły we mnie przez te lata a jednocześnie dotknąć ( dosłownie i w przenośni) tylu aspektów mojej kobiecości. A najbardziej cieszy mnie to, jak szeroko otworzyło się moje serce. Teraz jest w nim miejsce na miłość, wybaczenie i współodczuwanie. To wspaniałe uczucie!
To potwierdza tylko moja teorię ,że po każdym warsztacie człowiek chce więcej ,mocniej, intensywniej … doświadczać , czuć i w końcu puszczać to co zbędne.
Dla mnie było także spotkanie ze Wspaniałymi Kobietami, to niesamowite ile ciepła i serdeczności otrzymałam w ciągu tych 7 dni. A co zrobiłaby miłość? Podziękowałaby… Zatem dziękuję Ci Soniu za cudowną atmosferę i wielkie wsparcie i poczucie bezpieczeństwa. Dziękuję Ci Doris za Twój nieustanny uśmiech i cudowne poczucie humoru. Dziękuję wszystkim Bohaterkom za wspólna Wędrówkę.
Tatiana ( vel Soczysta Zielona Namiętność )
Monika
Sebastian
Justyna
Ania
Arletta
Zosia
Dorota
Jacenty
Magda
Damian
Ania
Antoni
Małgosia
– Teraz albo nigdy, nie mam nic do stracenia! – pomyślałam i nieśmiało zapukałam, a drzwi same otworzyły się na oścież i świat za nimi pochłonął mnie całkowicie. W zalanym światłem, przytulnym pomieszczeniu siedziała Sonia, drobna, delikatna, ubrana w beże kobieta, mówiąca miękko, lekko i bardzo spokojnie.
– Co mogę dla Ciebie zrobić? – zapytała. Trudne pytanie, bo sama nie wiedziałam po co do niej przyszłam. Jedno wielkie pomieszanie w głowie.
– Chcę być sobą, chcę odkryć moc, nie bać się głęboko schowanej dzikiej, kobiecej natury, nie bać się życia, usłyszeć swój głos, rozkochać cały świat, poczuć się pełną, kompletną osobą. – to właśnie czułam, to pragnienie jest we mnie obecne każdego dnia.
Po pierwszym indywidualnym spotkaniu było mi mało i pojechałam na sylwestrowy warsztat tantryczny. Kilka dni medytacji, ćwiczeń, tańca, masaży, bycia z z obcymi ludźmi bardzo blisko, bycia blisko ze sobą…coś zaczęło się zmieniać, ruszyły jakieś procesy. Raz czułam się dobrze, byłam szczęśliwa, potem nagle pojawiały się lęki, bunt, panika i myśl o ucieczce. Tylko przed kim i przed czym? Ileż można uciekać?
– Nooo Ewelina, nikt nie mówił, że będzie lekko, i nikt nie gwarantował, że da ci instrukcje obsługi życia. Albo w to wejdziesz cała i pozwolisz sobie na te wszystkie trudne emocje, albo zakopiesz się pod kołdrą i będziesz płakać, histeryzować i obwiniać innych, że Cię nie rozumieją i nie chcą pomóc. – tak mniej więcej wyglądał mój wewnętrzny, niekończący się dialog ze sobą. Pod wpływem tych rozmów pojawiła się we mnie niezgoda na bierność. Ciało rwało się do działania. Nie mogłam spać, usiedzieć w jednym miejscu, coś mną targało i nie dawało spokoju. I wtedy pojawił się pomysł Sonii, aby przeprowadzić medytację dynamiczną Osho. Codziennie rano, przez godzinę mielibyśmy spotykać się w grupie i robić ”różne dziwne rzeczy” i tak bez przerwy przez 21 dni. To dopiero wyzwanie!
– Chcę, nie chcę, dam radę, nie dam, tak, nie, co za głupota, po co mi to – w głowie kotłowały się strzępki opowieści uczestników przeróżnych tantrycznych warsztatów – Ci tantrycy są szaleni, nie wiadomo po co te warsztaty, krzyczą, skaczą, wiją się po podłodze, rozbierają…czy ja tego potrzebuję? Czy o to mi chodzi? I czemu niby miałoby to służyć? Cała moja głowa od środka wyglądała jak jeden wielki znak zapytania. Mam wrażenie, że było to widać też na zewnątrz, taka jakaś nieokreślona byłam, niekształtna, niedopowiedziana.
– Muszę to przejść chociażby po to, żeby znak zapytania przeobraził się w wykrzyknik! Tak, zrobiłam to, doświadczyłam, wiem jak to jest, wiem co mi to dało…albo czego nadal mi brak!!!!
Podjęłam wyzwanie. W małej, przesympatycznej grupie spotykaliśmy się codziennie rano przez 21 dni. Ojjj, działo się! Od ukończenia medytacji minęło dopiero kilka dni więc nadal cała jestem takim wykrzyknikiem! To czego doświadczałam każdego dnia to jak wielka podróż do środka, wywinięcie się na lewą stronę, pociąganie za wystające sznurki i sprawdzanie co się wydarzy. Zaczynam w końcu widzieć co tam się dzieje i po co mi są te wystające sznurki i to jest niesamowite. Usłyszałam swój głos, poczułam swoją kobiecość, pozwoliłam sobie na przeżycie wielu trudnych uczuć, próbowałam je jakoś wyrazić, wyciągnąć z siebie. I Sonia ciagle przy tym była, czujna i uważna. Czasem się śmiałam, innym razem płakałam. Raz byłam silna raz słaba, przez chwilę czułam się jak mała dziewczynka potrzebująca opieki by za moment przeobrazić się w pełnokrwistą kobietę, namiętną, świadomą swojej atrakcyjności. I wiem już z jakiego powodu ma się ochotę zrzucić z siebie ubranie podczas tańca czy medytacji. Sami się przekonajcie!
Dziękuję Sonii, że siedziała spokojnie za tymi drzwiami i na mnie czekała, że pomogła mi zrobić pierwsze kroki. Okazało się, że nie zawsze jest taka delikatna i potrafi poruszyć czuły punkt, ale nawet jak początkowo zaboli, to finalnie spowoduje ogromna ulgę. I dziękuję tym wszystkim, których przy okazji poznałam…niesamowicie ciekawe osoby, nieprzypadkowe spotkania, bardzo znaczące. To dopiero początek drogi. Jest jeszcze dużo do zrobienia. Czuję, że to dobra droga i chcę więcej!
Ewelina
Najnowsze komentarze